LookInto Americas

Kurytyba. Polskie ślady na każdym kroku

Pojechaliśmy oglądać krakowskie szopki. Do Kurytyby. Obok Chicago to największe skupisko polskiej emigracji.

Pojechaliśmy oglądać krakowskie szopki. Do Kurytyby. Obok Chicago to największe skupisko polskiej emigracji.

XIX wiek to był czas brazylijskiej gorączki. Rolnicy z Polski, Ukrainy czy Niemiec dostawali od rządu Brazylii hektary ziemi za darmo, o których mogli tylko marzyć w Europie. Emigrowali. Dziś 400 tys. potomków Polaków zamieszkuje Kurytybę. Pielęgnują kulturę i tradycję swoich przodków.

Przed wejściem do parku Jana Pawła II jest restauracja, a w niej barszcz i pierogi. W lesie stoją dwa pomniki: polskiego papieża i Mikołaja Kopernika. Dookoła zieleń, z której wystają dachy polskich chatek. Można zobaczyć przedmioty, które przywieźli ze sobą Polacy w dawnych czasach.

P1070763

Na ścianach wiszą zdjęcia z wizyt Lecha Wałęsy, Jana Pawła II i Józefa Glempa. Muzeum zwiedza właśnie grupa brazylijskich dzieciaków. Odzwierciedlenie miejscowego społeczeństwa: sporo mulatów, kilka bladych twarzy, potomków białych osadników.

– W Brazylii wszyscy są podzieleni: rasowo i klasowo, ale Polaków traktują tutaj z wielkim szacunkiem. Dało się nawet żyć w trakcie dyktatury pułkowników. Przecież wszyscy wiedzą, że to my budowaliśmy Kurytybę, która jest teraz najlepszym miejscem do życia w kraju – opowiada Danuta Lisicka de Abreu, która od lat zajmuje się parkiem. – Urodziłam się w Wilnie, gdzie zastała nas wojna. Tata miał pruskie korzenie, przeszedł na stronę niemiecką, a potem uciekł w Normandii.

Lisicki osiedlił się w Anglii, udało mu się dostać kontrakt w Brazylii. Rodzina dołączyła do niego na wyspach, a potem wsiedli na statek do Nowego Świata. Tam ojciec pani Danuty w ramach pracy kontraktowej stworzył pierwszą „współczesną” mleczarnię w Kurytybie. A potem otworzył kolejną. Już swoją.

– Kiedy wysiedliśmy w porcie w Rio de Janeiro, które było wtedy jeszcze pięknym miastem, zobaczyliśmy pomnik Chrystusa. Wszyscy uklękli. Pocałowaliśmy ziemię, dziękując Bogu za koniec tułaczki. To było metafizyczne doznanie, choć przed nami była wielka niewiadoma – opowiada pani Danuta.

P1070782

Żwawa staruszka, legenda polskiej emigracji w Brazylii, oprowadza po parku. Właśnie z Krakowa przypłynęło sześć szopek, więc pracownicy ustawiają je w pośpiechu. Pani Danuta żyje teraz jasełkami, która co roku organizuje dla dzieci.

Ale tradycje kultywują też młodzi. Przypadkiem, w nowoczesnym centrum miasta, spotykamy blondwłosą dziewczynę. Ma polskie korzenie, tańczy w słynne grupie tanecznej Wisła.

W pewnym momencie zaskakuje:  – Wisła jest najstarszym folklorystycznym zespołem na świecie! Polska? Uczę się języka. W przyszłości marzy mi się przeprowadzka do…. Zakopanego lub Szczawnicy.

P1070758

x Close

Like Us On Facebook